Harry jak zawsze otworzył mi drzwi do samochodu po czym wsiadłam na miejsce pasażera.
-Harry, boje się. -powiedziałam krótko po chwili
-Spokojnie, nie będę jechał tak szybko.
-Nie o to mi chodzi. -odparłam zmieszana
-A więc o co?
-Boje się że Twoja rodzina mnie nie polubi.
-To trudno. Najwyżej nie udzielą nam błogosławieństwa jakby do czegoś doszło. Albo nasz związek się rozpadnie...
-Harry!!!-wrzasnęłam
-No przecież żartuję. Jestem pewien że Cię pokochają. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
-No nie wiem... Okaże się.
Po jakimś czasie byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy pod duże, brązowe drzwi. Harry bez pukania wszedł do środka, co mnie trochę zdziwiło. Weszliśmy do bardzo przytulnego pomieszczenia
-Duuustyyy!!-krzyknął Styles i pobiegł do kota który leżał na fotelu. -Stary, nic się nie zmieniłeś. Może trochę osiwiałeś ale dalej jesteś taki leniwy.-gadał do kota
-Harry, może ze mną byś się przywitał? Albo chociaż przedstawił swoją dziewczynę? -mówiła uśmiechnięta mama Hazzy patrząc na mnie
-No dobraa.. -wstał ociągając się -A więc ja jestem Harold Edward Styles i z tego co mi wiadomo to jestem Twoim synem. A to jest Twoja nowa synowa- Gabriela. -przedstawiał. Ja i Anne złożyłyśmy sobie 3 buziaki w policzek na przywitanie.
-Robin! Chodź tu wreszcie! Mamy gości. -krzyknęła Anne
-Już idę. -usłyszałam męski, niski głos dobiegający z góry -Kogo tam...Ooo! Dzień dobry! Jak się macie? -uśmiechnął się i pocałował mnie w dłoń.
-Siadajcie. -powiedziała kobieta po czym zaprosiła nas do pięknie nakrytego stołu.
-No to Gabi, może powiesz nam coś o sobie żebyśmy Cię lepiej poznali?
-Hmm...Nie lubię o sobie mówić. Myślę że z biegiem czasu państwo mnie poznacie. -odparłam z uśmiechem
-Może jednak lepiej jej nie znać
-Harry!!!-krzyknęłam kopiąc chłopaka w nogi pod stołem
-Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.
-Masz rację kochana, bij go czasem. Może się nauczy mieć trochę szacunku do kobiet. -poparła mnie Anne
-Akurat szacunek do kobiet to on ma wielki, aż za wielki. -odparłam
-Sugerujesz coś? -zapytał Harold
-No chyba nie zaprzeczysz że jesteś kobieciarzem....-powiedziałam
-
-Dobra, zmieńmy temat. -powiedział tata Harrego -Macie jakieś plany na przyszłość?
-Póki co, czeka nas wizyta w Los Angeles. Później planujemy przyjechać na miesiąc do Polski.
-To ty planujesz bo ja o niczym nie wiem. -powiedziałam
-A no bo zapomniałem Ci powiedzieć. Weźmiemy wolne żeby odwiedzić twój kraj.
-Oo fajnie. Poznasz moich rodziców, znajomych... I może w końcu zagracie tam koncert! -popatrzyłam się dziwnie na chłopaka
-Oj nie jeden. -odparł
-A jak tam między Wami jeśli mogłabym wiedzieć? -zapytała Anne
-No dobrze jak na razie. Układa nam się.-powiedział Harry po czym napił się soku
-A mam się spodziewać czegoś więcej? -dopytywała
-Się okaże. -wzruszyłam ramionami
Po zjedzeniu posiłków pomagałam teściowej posprzątać. Harry z Robinem poszli do garażu.
-I jak? Nadaje się ten mój syn na chłopaka? -zapytała Anne po chwili
-Nie mogę narzekać. Wie pani... Faceci nigdy nie dorastają tylko zmieniają zabawki na lepsze. -zaśmiałam się.
-Przejdźmy na 'ty'-uśmiechnęła się kobieta
-Ok. No więc Harry...Jakby to ująć... To jeszcze takie dziewiętnastoletnie dziecko, które uwielbia się wygłupiać.
-A no tak... W dodatku syneczek mamusi.
-No właśnie. Ale ogólnie jest świetnym chłopakiem, na prawdę. Powiem Ci że nawet Wam ten syn wyszedł. -zaśmiałam się znowu
-A jak znosisz jego sławę?
-To znaczy... Ja doskonale rozumiem te fanki bo sama jakiś rok temu należałam do nich. Z resztą, dalej nią jestem. Nie którzy fani potrafią być strasznie złośliwi i natrętni i nie potrafią uszanować prywatności idola, ale cóż... Dopiero nie dawno przekonałam się że sława ma tyle samo wad ile zalet.
-A właśnie. Zamierzasz iść w kierunku One Direction? W sensie że z nimi śpiewać czy coś?
-Nie, nie chcę w żadnym wypadku dołączyć do 1D. Nagraliśmy jeden singiel, któremu z resztą byłam przeciwna, ale chłopcy nalegali i na tym koniec. Nie mam zamiaru niszczyć zespołu fankom, albo go zmieniać, czy też zmieniać Harrego, nastawiać go jakoś przeciwnie lub coś w tym stylu.
-Oo... Już Cię bardzo lubię, chociażby za to że jesteś całkiem inna niż Taylor Swift. Ona twierdziła że jej kariera jest najważniejsza. Myślę że idealnie pasujesz do Harrego, bo oboje mimo jego sławy jesteście normalnymi, kochającymi się ludźmi.
Jeszcze przez chwilę rozmawiałyśmy. Opowiedziałam całą historię od koncertu, po zamieszkanie z chłopcami. Rozmowę przerwał nam Harry który powiedział:
-Robi się późno... Pasuje wracać.
-O, już 20. Ale to zleciało. No cóż, w dobrym towarzystwie czas płynie szybciej. -powiedziała Anne
-Ciekawe jak tam Zayn.-śmiałam się
-A co z nim?
-Odwiedziła go masażystka. Są sami w domu...Kto wie co może się wydarzyć. -poinformowałam śmiejąc się dalej
-Proszę Cię... Z takim wyglądem? Nie sądzę żeby Zayn był taki głupi i ślepy. -mówił Harry
-Jedźmy do domu to sprawdzić. To był świetny dzień, dziękuję bardzo za gościnę. -uśmiechnęłam się do rodziców Hazzy
-My też bardzo dziękujemy za odwiedziny. Zapraszamy częściej. Drzwi są dla Was zawsze otwarte. -ojczym Robin -Aha, jeszcze jedno. Młody, uważaj na tą dziewczynę, bo taka piękna, miła i urodziwa dziewczyna nie przytrafia się każdemu!
-Hah, no dobra, dobra. -śmiał się Hazz
-No to papa skarbie
-Trzymajcie się razem! Powodzenia Gabi! -krzyczała Anne kiedy już szliśmy w stronę samochodu.
-Do zobaczenia! -odpowiedziałam i wsiadłam do auta
-Ty mówiłeś na poważnie z tym wyjazdem do Polski? -zapytałam w drodze do domu
-A dlaczego miałbym żartować? Poznam twoich rodziców, znajomych i ogólnie kulturę Polski-mówił loczek
-A właśnie. Mój tata. On będzie cholernie zazdrosny o mnie, bo zawsze byłam córeczką tatusia, więc będziesz musiał się postarać żeby go przekonać.
-Damy radę-puścił mi oczko.
-Fajna ta Twoja mama. Chyba się polubiłyśmy. -stwierdziłaś patrząc przez okno
-Robin tam w garażu nic tylko o Ciebie wypytywał.
-Ogólnie miło spędziłam dzień. Dziękuję.
-Ja zawsze tam z wielką przyjemnością wracam. Tyle wspomnień...-wzruszył się
-Nie dziwie się, w końcu to Twój dom rodzinny. Ja boje się co się ze mną będzie działo jak odwiedzę mój dom.
-Ej tylko wiesz... Musisz mnie i chłopaków nauczyć coś gadać po polsku żebyśmy mogli się czymś popisać.
-No ok, ale ostrzegam że nasz język jest dziwny i trudny.
-Oj tam,oj tam. Gabi?
-Hmmm?
-''Kocham Cię''.
-O widzisz. Już jedno umiesz. A wiesz w ogóle co to znaczy?
-Wiem
-No to powiedz
-Nie powiem
-Bo nie wiesz
-Jak dzieci!...-zaśmiał się Styles
-Haha, ty też tak miałeś?
-No pewnie!
-''Ja Ciebie też''-odparłam po polsku przerywając chwilową ciszę całując chłopaka w usta
-Nie mam bladego pojęcia co przed chwilą powiedziałaś, ale ten buziak mi wystarcza
-Powiedziałam: "I love you, too.'' Zajmij się prowadzeniem samochodu.
-Ty zaczęłaś!
-Nie, bo Ty!
-Ty!
-Ty zacząłeś i koniec kropka.
-Bo powiem mamie!
-Haha, dobra, koniec.
Byliśmy pod domem, kiedy zauważyliśmy całkiem sporą grupę fanów. Harry otworzył mi drzwi.
*Harry! Harry! Chodź do zdjęcia! Daj autograf! Harry, proszę!* -słyszałam tylko tyle. Rozdał kilka autografów, porobił zdjęcia chyba z wszystkimi fankami ale im i tak było mało.
-Dobra, na dzisiaj tyle! Dopuście mnie chociaż do domu! Ej, dziewczyny! Spokój!! Chcę dojść do domu!-wrzeszczał głośno trzymając mnie mocno za rękę. Ochrypnięty głos Harrego usłyszał chyba cały Londyn i zbiegło się jeszcze więcej fanów. Na szczęście byli w śród nich ochroniarze którzy zrobili nam przejście do domu. Przestraszyłam się tych fanek. Jeszcze chwila,a udusiłyby Harrego. Czułam się strasznie. Nie mogłam spokojnie wrócić do swojego własnego mieszkania. Weszłam nie pewnym krokiem do domu. Zastałam Zayna który siedział na kanapie zwinięty w kłębek kołysząc się w przód i w tył.
-Haha, Zayn! Stary, co ci jest? -zapytał Harry
-Ona jest straszna!
-Co robiła? -zapytałam
-Przez cały czas się do mnie przystawiała, chciała mnie pocałować.Nie zrobiła mi nawet masażu!
-Hahaha! Biedny Zayn... Nie przejmuj się, nie ta to inna-wyśmiewał Styles
-Harry to nie jest śmieszne. Nie wiesz nawet przez jakie piekło ja tu przechodziłem. Bez przerwy macała moje włosy i nastawiała usta, bo liczyła na to że ją pocałuje. W dodatku ona w ogóle chyba nie myje zębów,albo myła je kilka lat temu. To był najgorszy dzień w moim życiu!
-Malik, Malik, uspokój się. Idź już spać stary bo widzę że masz dość na dzisiaj wrażeń- Harry
-Zdecydowanie. Gabi, zaśpiewasz mi kołysankę?
-No jasne, chodź. -zgodziłam się
-Ee! Tylko spokojnie mi tam! Ja wszystko będę słyszał!- ostrzegał zazdrosny loczek
Przetłumaczyłam starą, dobrą, polską kołysankę na angielski i zaśpiewałam ją ''małemu'' Zaynowi.Nie minęło nawet 10 minut kiedy wyglądał tak:
Zeszłam z powrotem na dół do Harrego, który właśnie leżał przed telewizorem z piwem w ręku.
-Niall i Justyna jeszcze nie wrócili? -zapytałam
-Wygląda na to że nie. Julia i Klaudia śpią na górze w pokoju gier. Liam i Louis chyba właśnie przyjechali-usłyszał dźwięk silnika.
-To pewnie zostają w Irlandii. W końcu to nie jest taka krótka droga.-mówiłaś
Nastała cisza. Ja i Harry zbliżyliśmy się do siebie. Dotknęliśmy się nosami.
Mieliśmy się pocałować, ale...
-Uwaga! Wstrzymać czułości, wchodzę! Moment, tylko przejdę.. -szedł z zamkniętymi oczami Louis po czym uderzył w ścianę
-Haha, Lou! Żyjesz? -podeszłam do Tomlinsona który właśnie leżał na podłodze
-Ał! To przez Was. -wymamrotał
-Nikt Ci nie kazał zamykać oczu. Nigdy nie widziałeś jak się ludzie całują? -Harry
-Dobra, nic mi nie jest. Opowiadajcie lepiej jak wam minął dzień.
-Całkiem, całkiem. Anne jest bardzo sympatyczną kobietą. Nie wiem dlaczego Twoje koleżanki się jej bały. -powiedziałam do Louisa kierując ostanie słowa do Hazzy
-Nikt tego nie wie. -zaśmiał się loczasty -A u ciebie co tam?
-Ok. Odwiedziłem Jay (mama Lou) i ogólnie było fajnie. -uśmiechnął się -Aha. Paul dzwonił do mnie i powiedział że mamy w tym miesiącu strasznie dużo koncertów, więc musimy się przygotować. Mamy jeszcze 2 dni wolnego, z tym że będą próby. Później 2 koncerty w LA, jeszcze mamy do odwiedzenia NY, Miami... Będziemy podróżować przez ten miesiąc po całej Anglii. -poinformował Tomo
-A później Polska...-powiedziałam cicho.
-Co? -nie zrozumiał Louis
-No później na miesiąc do Polski. Jedziemy wszyscy w dziewiątkę plus jeszcze wasza ekipa. -wyjaśniłam
-Dlaczego ja nic o tym nie wiem? Będzie zajebiście! Tylko że jest mały problem.
-Jaki? -zapytałam
-Słyszałem że Polki mają lepsze tyłki ode mnie. Zaraz, zaraz... Przecież to nie możliwe.
-Oj Louis.. Może lepiej już idź spać bo zaczynasz ględzić. -Styles
...
-W Polsce musicie zagrać co najmniej 3 koncerty bo polish directioners nigdy mi tego nie wybaczą że mam duży, dobry kontakt z One Direction i nie załatwię koncertu dla kraju z którego pochodzę. -mówiłam
-Dobra, ja już chyba idę spać... Jutro pewnie sobie wymyślą jakąś próbę z rana-powiedział Harry i lekko cmoknął mnie w usta
-Ja chyba też, zmęczona jestem. -powiedziałam -Gdzie Liam? -dodałam po chwili
-Pewnie poszedł już spać. Fanki go dopadły, ma dość. -odpowiedział Louis i poszedł ze mną na górę do pokoju.
Rozdział jest w końcu. Po długiej przerwie. Na prawdę, bardzo przepraszam za to,miałam ogromną blokadę, żadne słowa mi się nie kleiły. Z resztą widać to po tym rozdziale bo jest trochę bez sensu, ale przynajmniej JEST. Krótki, dziwny, głupi, bez sensu ale jest. To mój pierwszy rozdział pisany w ten sposób, więc piszcie co myślicie :) WASZE KOMENTARZE MNIE MOTYWUJĄ, TAKŻE TEN... wiecie co robić :D 11 komentarzy = Rozdział 18
Do zobaczenia! ;3
Super rozdzial :*
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny :)
Pozdrawiam
Bardzo ciekawy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Życzę dużo weny ! ;*
~Klaudia <3
Świetny rozdział czekam na następne :*
OdpowiedzUsuńCudo. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ;* ~ Gabi J.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńFajne
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, jak każdy zresztą *o* :D
OdpowiedzUsuńZajebisty *-*
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Co z tego, że późno; nie przejmuj się! Przecież my się nie obrazimy :P
OdpowiedzUsuńŻyczę weny. Buziaki - Stinky. :**