-->

wtorek, 27 sierpnia 2013

I love you guys x

Przykro mi to pisać, nigdy nie myślałam że ten dzień nadejdzie ale chcę żebyście wiedzieli że doszłam do wniosku iż muszę na jakiś czas zawiesić tego bloga z oczywistych powodów.
Nie mam czasu go pisać. Prowadzę towarzyskie życie i mało czasu spędzam przy komputerze, zwłaszcza na wakacjach. Mam ogromną nadzieję że do roku szkolnego to się chociaż trochę zmieni, bo głupio mi Was tak zostawiać, zwłaszcza za te wszystkie komentarze etc.
Kolejny rozdział miał pojawić się 3 tygodnie temu... Nie będę się z tego tłumaczyć, to nie ma sensu. Na prawdę, bardzo Was przepraszam. Musicie mnie zrozumieć...Zawieszę go, tak będzie najlepiej. Nie chcę żebyście zawracały sobie głowę tym nędznym opowiadaniem "kiedy pojawi się ten kolejny rozdział?" (chociaż wątpie żebyście czekały na niego z taką niecierpliwością :D) i wściekały się na mnie jeszcze bardziej...
Nie będę się rozpisywać, bo aż coś mnie w serce kuje. Widziałam jak chcieliście tego rozdziału ale Was zawiodłam.
Zdaje sobie sprawę z tego że zawaliłam, wiem że nie powinnam się brać za opowiadanie skoro nie mam czasu i bardzo Was za to przepraszam <3

Kocham Was bez względu na wszystko :* Trzymajcie się :)


@bestrongpromise

http://ask.fm/MrsBigSmilexx jakieś pytania? :)

sobota, 3 sierpnia 2013

Poland. Rozdział 24

Rozdział dedykuję xxPaulaxx dziękuje za nominację, to wiele dla mnie znaczy :*


Śniły mi się same głupoty...Byłam mrówką mieszkającą na liściu brzozy, wtem nadeszła jesień, opadły wszystkie liście i tak właśnie umarłam...Dziwne, prawda? Obudziłam się tak sama z siebie, spojrzałam na telefon. Kwadrans po dziewiątej. Postanowiłam że zejdę na dół, zjem śniadanie i zrobię obiad.
Wyrobiłam się w niecałą godzinę. Weszłam na twittera, tysiące akcji związanych z koncertem w Polsce. Koncert jeszcze się nie odbył, a directioners już za niego dziękowały. Zwróciłam uwagę na akcję z hasłem: #GarryIsFake która dostała się do światowych trends... Fatalne uczucie widzieć coś takiego...
Rześkie powietrze o poranku obudziło mnie do życia bardziej niż pełnoziarnista kawa. Zapowiadał się upalny dzień. Spojrzałam na kuchenny zegar który wskazał: 11:03 i stwierdziłam że jest to dobra pora aby obudzić boysband.
-Chłopaki, wstawajcie.-weszłam do pokoju i odsłoniłam beżowe zasłony przez które usiłowały przebić się promienie słońca
-Mhmm-mruknęli lekceważąco po czym przykryli się pierzyną
Wyszłam z pokoju, nałożyłam osiem porcji obiadowych, przeczekałam jeszcze pięć minut. Chłopcy nadal nie pojawili się na dole. Z gniewem na twarzy "wparowałam" do pokoju:
-Ile razy mam wam powtarzać, żebyście...-nie dokończyłam, bo mnie zamurowało. Chłopcy ustawieni w rządku przygotowywali się do wyjścia.
-Cześć kochanie-pierwszy przywitał się Harry zostawiając mokry ślad na moim policzku
-Co na obiad?-spytał Niall który wychodził z pokoju, on także pocałował mnie w policzek
-Oby nie zupa-mruknął z obawą Liam wychodząc z pomieszczenia
-I oby surówka z marchewek-Louis
-Zayn, chodź już. Obiad czeka.-zawołałam Malika którego odbicie widziałam w lustrze z pozłacaną ramą
...
-Justyna sprząta po jedzeniu-powiedział Niall
-Dlaczego akurat ja? Ty najwięcej zjadłeś-oburzyła się dziewczyna
-Bo ja cię o to proszę-pocałował ją w czoło
-No chyba że tak-uśmiechnęła się przeuroczo i zabrała się za zbieranie naczyń ze stołu a my w tym czasie poszliśmy na górę pakować walizki.
Ubrałam się w to:

Po wykonanej pracy chłopcy znieśli bagaże na dół i teraz pozostało nam tylko czekać.
Koło 15 przyjechał po nas kierowca autokaru. Spakowanie wszystkich potrzebnych rzeczy zajęło dobrą godzinę. Kolejna godzina na dojechanie na lotnisko... Były ogromne korki aczkolwiek to dobra okazja na zrobienie sobie zdjęć z chłopakami, prawda? Ja i dziewczyny starałyśmy się jakoś ukryć twarz przed mediami i fanami, to takie nie w porządku... Przecież nie należymy do One Direction. Niby wszystko pięknie, ładnie, chłopcy wyszli do fanów, oni robili sobie z nimi zdjęcia na ulicy, ale kiedy już chcieliśmy odjechać, nie dały nawet im wejść do autokaru. Były niesamowicie natrętne, dobijały się przez szyby, wchodziły na maskę no po prostu wszędzie jeden wielki pisk, chaos i błysk fleszy.
-Weź im coś powiedz Zayn-mówił Liam próbując dostać się do pojazdu razem z Paulem
-Nie bo powiem coś do tej grupy fanów a zaraz cały świat będzie o tym wiedział
-W Polsce tak nie będzie, zobaczycie-podsumowałam
-Hahaha, ta jasne, wszędzie tak jest. -przewrócił oczami Louis
-Ona mówi poważnie, zdziwicie się jeszcze. Zobaczycie jak Polska czeka na ten koncert i jak będzie Wam wdzięczna-poparła Klaudia
 Dojechaliśmy szczęśliwie na lotnisko. Byliśmy 40 minut przed wylotem więc spokojnie przepakowaliśmy walizki z autokaru do samolotu i z pomocą ochrony zajęliśmy miejsca. Tam też spotkali mnóstwo fanek.
-Proszę zapiąć pasy, za minutę startujemy. -powiedziała stewardessa
-A ja wam coś powiem-Niall
-Hmmm.. Jesteś głodny?-zgadywał Harry
-To też, ale mam już dość lotu-przeciągnął się
-Jeszcze nawet nie wystartowaliśmy-Julia
-Ja już mam dość!-krzyknął
-Kochanie, zjedz snickersa- Justyna podała batona chłopakowi
-Dlaczego?-zdziwił się blondyn
-Bo jak jesteś głodny to zaczynasz strasznie gwiazdorzyć-odpowiedziała ze śmiechem
-Haha, piątka stara! -zaczęłyśmy się śmiać niesamowicie głośno, a chłopcy patrzyli się na nas i na siebie z zażenowaniem
-że co? -zapytali kiedy uspokoiłyśmy się
-Hahaha, polska reklama... Nie nic.
-Dobra chłopcy, olejmy to. -poradził Liam
...
Lecieliśmy coś koło 3 godzin ale w końcu wylądowaliśmy w samej Warszawie. Zegarek wskazywał okolice 20, więc było jeszcze całkiem jasno. Kolejno wyszliśmy z pokładu samolotu, ochroniarze razem z nami.
Gdybyście widzieli ich minę... Ochroniarze nie mieli co ochraniać bo na około były totalne pustki. Niespotykane. Coś było nie tak. Każdy kraj zazwyczaj wita swoich idoli już na lotnisku. Chłopcy byli przekonani że już kilka kilometrów od ziemi będzie słychać piski. Byli przygotowani na podarte ubrania i zadrapania. Na tłumy... A tu co? Cisza jak makiem zasiał. Nie ukrywam że mi i przeczuwam że dziewczyną też było wstyd.
-Witam One Direction w Polsce! Jesteśmy w samej stolicy-powiedział jakiś z wyglądu znajomy, na pozór bardzo sympatyczny pan który pojawił się nie wiadomo skąd
-Miło nam- zszokowani chłopcy uścisnęli dłoń faceta. Chłopcy chwilę porozmawiali z panem, on nie zauważył zakłopotania na ich twarzy. Właściwie nie wiem o czym rozmawiali bo ja dałam znać rodzicom że właśnie wylądowałam cała i zdrowa.
-Chwila... Gdzie są wszyscy fani?-powiedział w końcu zdziwiony Liam, nie wytrzymał
-Dziewczyny miały rację, tu jest inaczej, tu w ogóle nie ma fanów-stwierdził Zayn.
-O co tu chodzi? To nie jest normalne. Przecież były te wszystkie akcje... Tak błagali o koncert... Nic nie rozumiem-Harry
Chłopcy rozglądali się wkoło z wielkim: "what the fuck?!" na twarzy i gadali coś do siebie, a facet tylko się uśmiechał. Nie minęło 3 sekundy kiedy się odwrócił pomachał rękoma i znów próbował zagadać chłopców. A za ich plecami...





Wróciłam z wakacji i w końcu dodaję ten wymęczony, krótki, beznadziejny rozdział...
WAKACJE TO ZDECYDOWANIE ZŁY OKRES NA PISANIE, przepraszam że tak długo.
Myślałam że na wakacjach będę pisać dużo rozdziałów, a tu nawet jednego nie mam czasu napisać.
Koszmar. przepraszam.

Chcesz wiedzieć co było za plecami Liama, Louisa, Nialla, Zayna i Harrego?
Po prostu skomentuj tego posta, nic trudnego :)
14 komentarzy=Rozdział 25
ily <3 wasza @bestrongpromise